środa, 6 listopada 2013

DOMOWA PIELĘGNACJA TWARZY CZYLI MÓJ SPOSÓB NA PIĘKNĄ CERĘ

W dzisiejszym poście pokażę wam jak dbam o cerę. Każdy z nas chciałby cieszyć się piękną skórą, pełną blasku i pozbawioną zmarszczek. Niestety samo z siebie się to nie stanie i trzeba włożyć w to nieco wysiłku. A nawet więcej niż "nieco", zważywszy na to jak większość z nas ciężko pracuje i ile mu czasu zostaje na swoje potrzeby. Z tym problemem braku czasu i sił borykam się i ja i muszę się przyznać, że czasem odpuszczam sobie cotygodniową pielęgnację maseczkami. Niestety moja cera natychmiast mi o tym boleśnie przypomina: pojawiają się wypryski, podkład się źle rozprowadza i wygląda jak maska. Bo trzeba pamiętać, że na przesuszonej skórze żaden makijaż nie wygląda dobrze.

Zatem korzystając z długiego weekendu wzięłam się za siebie. W ruch poszły peelingi, glinki i płatki relaksujące. Poniżej przedstawiam Wam mój przepis na promienną cerę.

Zaczynam od złuszczania skóry peelingiem Bourjois z pomarańczą i drobinkami bambusa.



Kupiłam go trochę z przypadku, ponieważ mój ulubiony Avonu przestał być produkowany. I to był strzał w 10! Peeling pięknie pachnie cytrusami. Jest drobnoziarnisty więc nie podrażania delikatniej skóry ( nie nadaje się jednak do cer naczynkowych, jak wszystkie peelingi ziarniste!). Peeling nakładamy na wilgotną skórę i delikatnie masujemy, złuszczając naskórek. Choć  nazwa wskazuje, że również rozświetla, ja takiego efektu nie zaobserwowałam.
Cena:ok 16 zł za 75.ml

Następnie nakładam maseczkę oczyszczającą, czyli którąś z glinek Ziaja. Moją ulubioną jest glinka brązowa,gdyż pachnie jak budyń :) Ważne jest to że żadna z nich nie wysusza cery, co zdarza się przy glinkach innych firm. W ofercie znajdziemy także : zieloną, różową, żółtą,brązową,szarą i czerwoną.
Każda z nich oczyszcza ale także każda z nich dedykowana jest także innym potrzebom. I tak:zielona nawilża, różowa koi ,brązowa regeneruje, żółta jest antystresowa, szara oczyszcza, a czerwona dotlenia.
Ja tym razem użyłam glinki szarej,którą widzicie na zdjęciu.















cena ok 2,90 za saszetkę,starcza na 3-4 użycia.

W kolejnym etapie zdecydowałam się na odżywczą maseczkę Dax Cosmetics z miodem i migdałami. 



Maseczka ma postać gęstego kremu,dlatego polecana jest raczej do cer suchych, ponieważ może zapychać pory. Nakładamy grubszą warstwę na twarz i szyję i czekamy aż się wchłonie, rozkoszując się miodowym aromatem.
Jak widzicie na zdjęciu w kolejce czeka także wersja aloesowa :)
Cena:1,50 za saszetkę, która starcza na ok 2 użycia.

By już sobie kompletnie dogodzić po odżywieniu nadszedł czas na relaks czyli koreańskie płatki z Plumerią.



Płatki są nasączone płynem i trochę w nim zanurzone. Z tego powodu trudno oddzielić jeden od drugiego, ale po chwili się udaje. Decyduję się na położenie ich na całą twarz i na powieki. I na 15 minut odpływam....wokół mnie tylko piękny zapach.. czuję jak moja skóra chłonie wszelkie dobroczynne składniki. Po 15 minutach skóra jest rozświetlona, napięta i widocznie wypoczęta. Jednak Azjatki wiedzą co dobre! Na aplikację zużyłam 6 płatków plus 2 na powieki. Opakowanie liczy 10 sztuk, zatem opakowanie w sumie starcza na raz.
Dostępne w Hebe w cenie 6 zł, w wielu wariantach.

ja podczas aplikacji :D


Teraz mogę śmiało rozpoczynać kolejny tydzień pracy! :)
A wy jak dbacie o cerę?