Jak
wygląda rzeczywistość?
Zacznijmy
od tego co obiecuje producent:
Krem OLAY Aktywny Nawilżający Krem na Dzień dostarcza nawilżenia, które delikatnie chroni
Twoją skórę podczas dnia. Skóra staje się delikatna i bardziej elastyczna,
masz poczucie komfortu i świeżości.
Działanie: Unikalna formuła, opracowany przez OLAY aktywny kompleks
nawilżający szybko nawilża Twoją skórę i odbudowuje jej hydro-równowagę. Efektywnie
chroni skórę przed suchością i odwodnieniem. Poprawia zdolność skóry do
naturalnego utrzymywania wilgoci przez dłuższy czas, chroni przed
wysuszaniem i sprawia, że skóra jest miękka i elastyczna przez cały dzień.
Codzienność
nie wygląda już tak różowo, choć nomen omen kremik jest właśnie taki słodko
różowy zarówno na zewnątrz jak i wewnątrz.
Krem na
dzień ma lekką, ale jednocześnie bogatą
formułę i rzeczywiście po
nałożeniu czuję jak moja skóra go wchłania (mam skórę mieszaną z tendencją
do odwadniania się, co objawia się widocznym ściągnięciem skóry na
policzkach). Plusem kremu jest to, że
cienka warstwa pozostaje na skórze, nie zatykając jednak porów. Mam
jednak wrażenie, że nie współpracuje dobrze z podkładem i sprawia, że
rozprowadza się on dość tępo (przy innym kremie nie mam tego problemu).W
ciągu dnia niestety uczucie nawilżenia znika, szczególnie jeśli pracuję
długo przy komputerze. Można tego uniknąć (co działa w moim przypadku)
stosując przynajmniej raz w tygodniu
maseczkę mocno nawilżającą. Wtedy skóra jest wystarczająco nawilżona i
kremik dobrze się sprawuje. Tym co mnie w nim irytuje (jak i w kremie na
noc) jest zapach: okropny zapach zasypki dla niemowląt. Nie wiem kto w
firmie Olay wpadł na taki pomysł, ale mam dla nich wiadomość: Kobieta nie pragnie pachnieć jak pupa
niemowlaka!!
Krem
jest przeznaczony dla skóry mieszanej i choć nie ma określenia wieku na
stronie firmy, ja bym poleciła go cerom młodym , do 25 lat. U mnie nie
sprawdza się już tak dobrze i zdecydowanie wolę bardziej
wyspecjalizowane kremy.
Uzupełnieniem
codziennej pielęgnacji jest OLAY Active
Hydrating Krem Nawilżający na noc.
Producent
obiecuje trwałe nawilżenie i
delikatną ochronę skóry w nocy. Według Olay to idealny krem, który uwalnia skórę od stresów minionego dnia. Delikatna,
beztłuszczowa formuła intensywnie odżywia i nawilża skórę w nocy,
uzupełniając wilgoć utraconą w ciągu dnia. Podnosi zdolność skóry do
utrzymywania naturalnego nawilżenia tak abyś obudziła się z cerą miękką,
elastyczną i odświeżoną. Pomaga chronić skórę przed odwodnieniem: Unikalna
formuła stymuluje naturalne procesy odnowy, pomaga zlikwidować oznaki
zmęczenia i stresu. Skóra staje się odświeżona i wypoczęta; doskonale
przygotowana na nowy dzień.
Ja
niestety nie zauważyłam likwidacji oznak zmęczenia, chyba że porządnie się
wyśpię ;) Jednak trzeba przyznać, że w porównaniu do kremu na dzień znacznie lepiej nawilża
i jeszcze po obudzeniu czuję lekką warstewkę na twarzy. Jak na krem na noc
przystało konsystencja jest bardziej „treściwa”, ale rozsmarowuje się z
trudem. Patrząc na moją skórę o poranku, szczerze wątpię by stymulował ją
do czegokolwiek, więc i ta obietnica producenta nie pokrywa się z
rzeczywistością. Jak dla mnie to krem
do cer bez większych problemów i potrzeb.
Tym co
sugerowałabym producentowi to wyraźne odróżnienie kremu na noc od kremu na
dzień. Obecnie tylko maleńki napis na granatowym tle na pudełku informuje
nas, że to krem na noc. Jednak po wyjęciu obu kremów z pudełek różnicy już
nie ma i trzeba mocno wczytywać się w napisy na opakowaniach, o czym
możecie przekonać się oglądając zdjęcia.
Cena każdego kremu to ok. 20 zł i powiem szczerze, że musiałabym się mocno zastanowić czy je kupić, gdyż znam lepsze kremy za znacznie niższą cenę.
Kolejna
recenzja już wkrótce! Tym razem zajmiemy się włosami. Stay Tuned! :D
|
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz